
Początkujący użytkownik

Postów: 10
Data rejestracji: 21.05.10

Administrator

Postów: 36
Data rejestracji: 07.07.09

Użytkownik

Postów: 97
Data rejestracji: 27.10.09

Nowicjusz

Postów: 1
Data rejestracji: 27.04.11

Nowicjusz

Postów: 4
Data rejestracji: 20.02.09

Nowicjusz

Postów: 6
Data rejestracji: 23.11.11
Zobacz temat

Początkujący użytkownik

Postów: 10
Data rejestracji: 21.05.10
Zainspirowana odpowiedzią skh15 z innego wątku zakładam ten temat. Bo chyba już wiem, czego chcę szukać na tym forum
Wiem, że nie da się napisać jednej recepty na życie.
Ostatnio zastanawiam się nad swoimi priorytetami, można by rzec - powołaniem, ale to akurat już rozeznałam wybierając kierunek studiów i życie "w świecie", a nie zakon.
Tak właściwie jestem chyba ofiarą własnego idealizmu. Kiedyśtam się nawróciłam i zaczęłam się angażować w pewną wspólnotę na 300%. Na skutek przemęczenia materiału sporo rzeczy mi się w życiu porozwalało - ledwo zaliczona sesja i dziwne "love story" zachwiało moją równowagą. Wtedy przekonałam się, że chociaż tak blisko Boga (przynajmniej tak się wydawało i mnie i innym...) i tak zaangażowana w Kościół, mam w gruncie rzeczy beznadziejne życie.
Cóż, cośtam się popsuło, ba nawet rozsypało w gruzy...ale nie można się poddawać!
Chcę się nawrócić mądrze, żeby uniknąć tamtych błędów.
Nie wiem, po co Wam to piszę, taki mały internetowy ekshibicjonizm
Po prostu liczę na to, że na katolickim, maryjnym forum znajdę ludzi, którzy się podzielą tym, jak to robią, że żyją po katolicku i jednocześnie normalnie, po świecku.
Hmm czyli tak właściwie to chyba proszę Was o świadectwo
W sumie to różne inne życiowe uwagi, przemyślenia i spostrzeżenia również chętnie przyjmę.
Pozdrawiam!

Wiem, że nie da się napisać jednej recepty na życie.
Ostatnio zastanawiam się nad swoimi priorytetami, można by rzec - powołaniem, ale to akurat już rozeznałam wybierając kierunek studiów i życie "w świecie", a nie zakon.
Tak właściwie jestem chyba ofiarą własnego idealizmu. Kiedyśtam się nawróciłam i zaczęłam się angażować w pewną wspólnotę na 300%. Na skutek przemęczenia materiału sporo rzeczy mi się w życiu porozwalało - ledwo zaliczona sesja i dziwne "love story" zachwiało moją równowagą. Wtedy przekonałam się, że chociaż tak blisko Boga (przynajmniej tak się wydawało i mnie i innym...) i tak zaangażowana w Kościół, mam w gruncie rzeczy beznadziejne życie.
Cóż, cośtam się popsuło, ba nawet rozsypało w gruzy...ale nie można się poddawać!
Chcę się nawrócić mądrze, żeby uniknąć tamtych błędów.
Nie wiem, po co Wam to piszę, taki mały internetowy ekshibicjonizm

Po prostu liczę na to, że na katolickim, maryjnym forum znajdę ludzi, którzy się podzielą tym, jak to robią, że żyją po katolicku i jednocześnie normalnie, po świecku.
Hmm czyli tak właściwie to chyba proszę Was o świadectwo

Pozdrawiam!

Administrator

Postów: 36
Data rejestracji: 07.07.09
Dla mnie jest to prosta odpowiedź, odkąd poznałem św. Maksymiliana Kolbego i jego ideę, zmaterializowaną w założonym przez niego Rycerstwie Niepokalanej. Receptę mam jedną: oddać się całkowicie Niepokalanej.
Choć brzmi to jak "słodki banał", jednak po prawie 19 latach bycia ODDANYM, muszę zaświadczyć, że to nie banał, ale "sposób życia", konkretna droga.
"Świadectwo" o tej drodze tutaj: agr.maryjni.pl.
Więcej ciekawych świadectw tutaj: agr.maryjni.pl/blog.
Choć brzmi to jak "słodki banał", jednak po prawie 19 latach bycia ODDANYM, muszę zaświadczyć, że to nie banał, ale "sposób życia", konkretna droga.
"Świadectwo" o tej drodze tutaj: agr.maryjni.pl.
Więcej ciekawych świadectw tutaj: agr.maryjni.pl/blog.

Użytkownik

Postów: 97
Data rejestracji: 27.10.09
Każdy z nas jest inny i podąża swoją drogą. Otrzymujemy od Boga talenty które są nam potrzebne w pełnieniu Jego woli. Ta nasza droga jest naszą drogą do świętości. W naszych poszukiwaniach własnego powołania, spotykamy na naszej drodze wielu ludzi. Czytamy wiele cudownych życiorysów, ale czujemy że są one nam pomocne, choć naśladownictwo nie jest wskazane. Oczywiście powinniśmy ofiarować się Maryi, ażeby ona nas prowadziła do swego Syna. Ale przecież nie jesteśmy Maryją. Mamy swoje rodziny którym winniśmy okazywać miłość. Mamy swoje środowisko któremu winniśmy okazywać miłosierdzie. Nie żyjemy w zakonie dlatego trudno nam naśladować np. wielkich założycieli zgromadzeń zakonnych, wielkich mistyków. Ubogacajmy się ich życiem, ale podążajmy swoją drogą. Uświęcajmy się prze modlitwę i przez pracę . Przez sumienne wykonywanie obowiązków stosownych do stanu i powołania. Jeżeli się uczymy to bądźmy sumienni w w nauce, pomagajmy innym, tak samo w pracy. Ale przede wszystkim okazujmy życzliwość każdemu kogo spotykamy.
Pogłębiajmy swoją wiarę, przez czytanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Rozwijajmy się duchowo, nie zapominając o ciele, itd.:tiphat
Pogłębiajmy swoją wiarę, przez czytanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Rozwijajmy się duchowo, nie zapominając o ciele, itd.:tiphat

Nowicjusz

Postów: 1
Data rejestracji: 27.04.11
I ja również, podobnie jak yersinia miewałem swoje "odloty", ja tak to bym nazwał, w stronę religijności, w moim przypadku bardzo mocno maryjnej. Nie skończyło się to niestety dobrze, bo przez szereg lat byłem człowiekiem bardzo odklejonym od rzeczywistości, do tego stopnia, że w pewnym momencie odniosłem takie dziwne wrażenie, że to,co ja praktykuję - nie waham się to tutaj wyznać - jest wręcz, jakoś tak bardzo magiczne. A tak naprawdę, to dopiero kontakt z tą stroną i z treściami bardzo zdrowymi, jakie tu znalazłem, sprawił, że coś się w tej mojej głowie zaczęło przestawiać na właściwe miejsca. Czuję w sobie wielką pasję, aby bardziej poznać Matkę Boga i naszą, ale już w inny, zdrowszy sposób. Udało mi się wreszcie doświadczyć, jak być osobą głęboko wierzącą, a jednocześnie mającą bardzo dobry kontakt z tym, co się dzieje wokoło. Dopiszę jeszcze to, że przebywając na Waszej stronie doznaję jakiegoś niesamowitego pokoju, być może jedną z jego przyczyn jest to, że mam pełne zaufanie do pisanych tu treści i że nie ma tu niczego sprzecznego z nauką naszego Kościoła Rzymskokatolickiego. Wszędzie ład i porządek. Bardzo za tę stronę dziękuję.


Nowicjusz

Postów: 4
Data rejestracji: 20.02.09
Nie jestem już młodą osobą, mam 55 lat, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że tylko te lata mojego życia uważam za udane, w których byłam blisko Boga i Matki Bożej. Każde moje oddalenie lub poleganie tylko na sobie kończyło się źle, a konsekwencje trwały długo.
Nie raz zastanawiałam się jak pełnić Wolę Boga i co to znaczy oddać swoje życie Niepokalanej. Chyba trochę już wiem. Codziennie się do niej modlę i staram się, aby to co robię mogło się jej podobać.
A i jeszcze nie upieram się przy mojej wizji życia, ale przyjmuję każdy dzień takim, jakim mnie Pan Bóg obdarowuje.
Nie raz zastanawiałam się jak pełnić Wolę Boga i co to znaczy oddać swoje życie Niepokalanej. Chyba trochę już wiem. Codziennie się do niej modlę i staram się, aby to co robię mogło się jej podobać.
A i jeszcze nie upieram się przy mojej wizji życia, ale przyjmuję każdy dzień takim, jakim mnie Pan Bóg obdarowuje.

Nowicjusz

Postów: 6
Data rejestracji: 23.11.11
Witam! Nie było mnie tu jakiś czas, zmieniłem maila a poprzedniego zapomniałem więc musiałem zarejestrować się na nowo. Poprzednie moje posty były pod nazwą Marco. Ciekawy temat yersinio. Ale tak sobie myślę, że tylko twardo stąpając po ziemi można dojść do świętości czego przykładem jest wielu świętych. Wszystko rozchodzi się o to co rozumiemy pod pojęciem twardego stąpania po ziemi. Według mnie twarde stąpanie po ziemi dotyczy zarówno świeckich jak i duchownych. Wyrobił się jakiś dziwny stereotyp, że tylko świeccy twardo stąpają po ziemi a duchowni fruwają w obłokach:heaven:. Dla mnie twarde stąpanie po ziemi to branie się z życiem za przysłowiowe bary czyli stąpanie drogą, którą wytyczył Pan Bóg a więc realizacja swego powołania, to podnoszenie się z upadków, to zrozumienie swej ludzkiej-niedoskonałej natury prowadzące do zrozumienia drugiego człowieka, to życie w prawdzie i uznanie własnych ograniczeń, to świadomość że wszystko co mamy otrzymaliśmy od Pana i niczego nie zawdzięczamy samym sobie. Myślę, że ta charakterystyka twardego stąpania po ziemi dotyczy każdego człowieka, również biednych duchownych:soc:. Jeśli chcemy twardo stąpać po ziemi musimy prosić Boga o potrzebne ku temu łaski i z pewnością niewysłowioną pomocą jest dla nas Niepokalana Mama, która nigdy nie odmawia duszy, która zwraca się do Niej z prośbą o orędownictwo u Jezusa.
Zapraszam do siebie na: http://zmaryjadon...gspot.com/
Zapraszam do siebie na: http://zmaryjadon...gspot.com/